Coś o edukacji

Kilka lat temu, gdy już wymarły dinozaury, ludzie zauważyli, że przekazywanie wiedzy kolejnym pokoleniom staje się dość istotne. Osoby odpowiedzialne do tej pory za wyszukiwanie właściwej jaskini i rozpalanie ognia, zaczęły od tej pory poświęcać coraz więcej czasu na uczenie swoich dzieci tych samych czynności. Jednak od momentu, gdy wynaleziono koło, sprawy zaczęły się nieco komplikować. Uświadomiono sobie bowiem, że zgromadzone do tej pory zasoby wiedzy są pokaźne, a przekazywanie ich nowym pokoleniom zajmuje zbyt wiele czasu, by osoba ucząca mogła równocześnie zajmować się swoją macierzystą profesją. W tym czasie narodził się system edukacji. Stwierdzono, że w nauce nowych pokoleń drzemie potencjał, a czas poświęcany na ten proces zwraca się po latach kilkukrotnie.
Oto, co zrobiono. Biorąc pod uwagę powyższe spostrzeżenia, stworzono profesję o nazwie "Nauczyciel". Była to osoba profesjonalnie zajmująca się nauczaniem. Zasady były proste. By dana osoba wykonywała odpowiedni zawód dobrze, musi ona poświęcać mu odpowiednio dużo czasu. Za ten czas należy również odpowiednio płacić, by nie musiała zaprzątać sobie głowy dodatkowym pozyskiwaniem kapitału. Oprócz tego zauważono, że słowo nauczyciel musi pociągać za sobą pewne uwarunkowania. Osoba ucząca powinna mieć wykształcenie, wiedzę i autorytet znacznie wyższy od osób, które naucza. Jedynie wtedy cały proces ma sens.

Oprócz osób zajmujących się nauczaniem stworzono system edukacji. Był to zbiór wiedzy i metod opracowany w taki sposób, by 80% społeczeństwa było w stanie go przyswoić, ale równocześnie dawał optymalnie krótki czas, po którym szkolone osoby zaczynają przynosić społeczeństwu wymierne korzyści materialne.
Tak stworzony system działał. Co więcej, działał bardzo dobrze, przynosząc grupom, w których go zainicjowano, znaczące korzyści. Tutaj zauważono jeszcze jedną prawidłowość. Im więcej poświęca się środków na system edukacji, tym większe osiąga się korzyści w przyszłości. Jest to wręcz funkcja wykładnicza. U podstaw działania tego mechanizmu spoczywa jednak jedno bardzo ważne wyrażenie: planowanie długoterminowe.
Planowanie to proces, który wymaga precyzji i systematyczności w realizowaniu jego założeń. Edukacja przeciętnego człowieka trwa średnio około 15 lat. Jest to czas, w którym można osiągnąć fenomenalne wręcz efekty, ale tylko pod warunkiem spełnienia wszystkich powyższych założeń. Wadą planowania długoterminowego jest jego wrażliwość na zakłócenia. Wystarczy, że jeden z omówionych czynników zawiedzie, i te 15 lat staje się nie wylęgarnią talentów i rąk do pracy, ale przechowalnią dla nieudaczników.
Tutaj należy postawić betonową granicę i rozgraniczyć dwa światy: systemy edukacji w krajach, gdzie naukę traktuje się poważnie, oraz system edukacji w ... Polsce.
Jak te wspaniałe założenia wyglądają w kraju emigrantów?

Pierwsza rzecz, o której tutaj nie powiedziano. Edukacja to proces, w którym przekazuje się wiedzę. By przekazać wiedzę, trzeba ją najpierw posiadać, ale to nie wszystko. Przekazywanie wiedzy to proces, a w zasadzie funkcja składająca się z następujących elementów: sumy czasu poświęconego na naukę materiału, czasu jaki jest potrzebny, by ten materiał przygotować do przekazu w jak najprostszej formie, oraz czasu, jaki należy poświęcić na zmodyfikowanie przyswojonego materiału na podstawie obserwacji zmieniającego się świata i jego rozwoju. Ta magiczna funkcja daje następujący wniosek: by nauczyć kogokolwiek czegokolwiek wartościowego, trzeba poświęcić trzy razy tyle czasu, co czas indywidualnych spotkań.
Teraz wróćmy do realiów Polski. Każdy osobnik zaangażowany w system edukacji dostaje fundusze tylko i wyłącznie za czas poświęcony bezpośrednio na przekazywanie wiedzy (np. za lekcję), czyli na starcie dostaje wynagrodzenie za 1/3 poświęconego na pracę czasu. Jaki jest efekt tego działania ? Nie ma mowy, by w tak zorganizowany system edukacji byli zaangażowani profesjonaliści w danym zawodzie. Chyba, że ten profesjonalista jest entuzjastą, pasjonatem i człowiekiem z misją. Jak wiele jest takich osób ? Być może nawet 1 na 3000. Pozostałe osoby to takie, które nie mogą po prostu robić nic innego, bo cudem załapali się w szkole i nie znają innego rodzaju pracy. Jak więc wygląda obraz całego systemu? Nie jest to wylęgarnia talentów, a jedynie przechowalnia. Przechowalnia ta generuje osoby, które za wszelką cenę muszą zdobyć papierek, który nie jest tak naprawdę nic wart. Jednak instytucje odpowiedzialne za tworzenie tej przechowalni bez tego papierka nie traktowałyby ich poważnie. Co więcej, ta przechowania i fabryka certyfikatów nie jest w stanie zatrzymać prawdziwych ludzi nauki, którzy przenoszą się następnie na uczelnie prywatne, gdzie papierki generowane są automatycznie, lecz za znacznie większą opłatą. Tak samo jeśli chodzi o jej produkty, osoby zdobywające certyfikaty nie mają już za bardzo czasu na uczenie się tego, co rzeczywiście będą profesjonalnie robić, no i koło się zamyka. Co najśmieszniejsze, gdyby ten dzisiejszy system działał tak samo parę milionów lat temu, to zamiast w telewizory, zapatrzeni bylibyśmy w coś przypominającego koło, ale nikt tak naprawdę nie wiedziałby co z tym zrobić. Fatalnym zwyczajem jest obwiniać o wszystko pieniądze, jeszcze gorszym jest nicnierobienie. Zatem jeśli się nic nie zmieni, rok 2012 może być najlepszym, co może nas spotkać.

Komentarze


  • Facebook
  • Twitter
  • Digg
  • Delicious
  • Google Buzz